WILLA 
          WIELOPOKOLENIOWA
          Rafał BARYCZ i Paweł SARAMOWICZ 
          Wielopokoleniowa rodzina słusznie jest uznawana za fundament 
          demokratycznego społeczeństwa. Projektowanie domu rodzinnego, w którym 
          zamieszkać ma parę pokoleń, wiąże się ze szczególnym rodzajem odpowiedzialności. 
          Taki budynek mieszkalny ma integrować rodzinę, sprzyjać byciu razem, 
          a jednocześnie zapewniać konieczną niezależność i odpowiadać na zróżnicowane 
          potrzeby ludzi w różnym wieku. Powinnością projektanta jest wnikanie 
          w głąb istoty mieszkalnictwa, szukanie w nim aspektów zwróconych ku 
          człowiekowi i jego potrzebom, czyli odnajdywanie - posługując się słowami 
          Augustyna - "piękna, które jest blaskiem prawdy".
 Willa, którą ostatnio mieliśmy przyjemność zaprojektować dla wielopokoleniowej 
          rodziny, zlokalizowana jest w dobrej krakowskiej dzielnicy, jednakowoż 
          jej bezpośrednie sąsiedztwo nie jest pod względem jakości przestrzeni 
          satysfakcjonujące. Skłoniło to projektantów do zaproponowania rozwiązania, 
          które podziela inwestor, polegającego na introwertycznym ukształtowaniu 
          budowli od strony ulic i obszaru zurbanizowanego, a otwarciu jej ku 
          ogrodowi. Dwuskrzydłowy kształt domu, który sprzyja regulacji układu 
          przestrzennego, pozwolił na zorganizowanie wewnętrznego ogrodu, co na 
          stosunkowo niewielkiej działce, ograniczonej dodatkowo surowymi liniami 
          rozgraniczającymi, w innym układzie nie byłoby możliwe.
          Pełne strefowanie zostało zapewnione poprzez lokalizację części reprezentacyjnej 
          w skrzydle przylegającym do ulicy, a strefy prywatnej w części doń prostopadłej. 
          Przestrzeń dzienna, obejmująca kuchnię, jadalnię oraz living-room, ma 
          charakter skonsolidowany i jest zorganizowana na zasadzie le plan libre. 
          Do jadalni przylega nakryte żelbetową pergolą patio, gdzie w letnie 
          dni rodzina przeniesie się na posiłki. Jest to przestrzeń życia rodzinnego 
          na wolnym powietrzu. Między kuchnią a jadalnią znalazł się ponadto aneks 
          śniadaniowy - miejsce, która zawsze było obecne w projektach Breuera, 
          Brery i Johnsona, do sytuowania którego wypada chyba powrócić. Struktura 
          brise-soleil, wykonana z impregnowanego drewna, jest motywem często 
          stosowanym we współczesnej myśli architektonicznej mieszkalnictwa, gdyż 
          niesie wielkie możliwości korygowania psychofizycznego klimatu wnętrza 
          oraz ma własną wagę formalną. Przeszklenie ścian pokoju dziennego na 
          wysokość pełnej kondygnacji przynosi efekt głębi perspektywy i daje 
          wrażenie słonecznej przestronności mieszkania, zaciera granicę między 
          ogrodem a wnętrzem. Wiąże mieszkańców z przyrodą.
          Pokój dzienny został obniżony o 45 cm poniżej poziomu jadalni i kuchni, 
          a usytuowane tam okazałe schody mają nadać temu wnętrzu charakter szlachetnej, 
          angielskiej elegancji. Do budynku przylega ryzalit, w którym zamyka 
          się strefa wejścia. Niezależny hall części prywatnej w pożądany sposób 
          izoluje ją od pomieszczeń dziennych.
          Plan parteru jest rozległy i można powiedzieć, że jest to wnętrze o 
          spacerowym charakterze. Planując taki układ willi wiele nauczyliśmy 
          się od Hansa Adolfa Vettera, który projektem jednorodzinnego domu, wzniesionego 
          ok. 1930 r. w ramach osiedla austriackiego Werkbundu, pokazywał, rozwijając 
          myśl Loosa, Franka i Strnada, że ruch i wolność poruszania się w przestrzeni 
          pogłębiają jej percepcję i czynią, że staje się ona bardziej przyjazna 
          człowiekowi.
          Na piętrze znajduje się niezależne wygodne mieszkanie o rozsądnej powierzchni, 
          przeznaczone pierwotnie dla rodziców, a w dalekiej przyszłości mogące 
          być przystosowane do potrzeb wkraczających w dorosłe życie dzieci. Ma 
          ono osobne wejście i własny taras skomunikowany z ogrodem. Układ tego 
          mieszkania ma strukturę liniową. Przestrzeń pokoju dziennego jest zintegrowana 
          z jadalnią i kuchnią, a wiodące z parteru schody poprowadzono tak, by 
          dzieliły to obszerne wnętrze w sposób optyczny. Sam pokój dzienny jest 
          doświetlany na przestrzał poprzez okna znacznych rozmiarów.
Willa jest wznoszona dostępnymi środkami w technologii tradycyjnej, mieszanej murowano-żelbetowej. Ściany zewnętrzne są warstwowe, z pustaków ceramicznych KO 65-2W, warstwa izolacyjna ze styropianu, strukturowane tynki na siatce z włókien szklanych. Stropy żelbetowe wylewane, dachy płaskie w systemie stropodachu odwróconego, na fragmencie planuje się stworzyć stropodach z zielenią. Istota trudności w projektowaniu architektury mieszkaniowej wiąże się z budżetowymi ograniczeniami inwestycji. Łatwo jest projektować mając do dyspozycji kosztowne materiały, wyszukane ściany osłonowe, eleganckie kamienie, etc. - trudniej, gdy trzeba stworzyć piękno, dysponując jedynie pustakami i płytami żelbetowymi. Ale tym większa jest satysfakcja, gdy efekty są zadowalające.
 Kształt tej willi wywodzi się ze źródeł modernistycznych.
          Środki artystycznego działania, które tu zastosowano, są lapidarne i 
          mają modernistyczny rodowód, jak wstęgowe okna - fenětre en longueur, 
          horyzontalna linia boniowań, kształt balkonów sprowadzonych do kubicznych 
          proporcji, obła forma klatki schodowej, jak również barwa i faktura 
          tynków, bliska fizjonomii licowego żelbetu béton brut. Są też narożnikowe 
          okna, czyli wraca tu motyw pozbawionych podpór naroży, który, zastosowany 
          przez Waltera Gropiusa i Adolfa Meyera w budynkach fabryki w Alfeld 
          (proj. 1911), był z dobrym skutkiem używany przez modernizm po wielokroć. 
          Starano się komponować bryłę willi stosując proste i celowe elementy, 
          wydobywając piękno z rzeczy, które zawsze w budynkach mieszkalnych muszą 
          się znaleźć. Mając na uwadze żelazną regułę, że o kosztach w mieszkalnictwie 
          waży już nie metr, a centymetr kwadratowy - zaniechano pozafunkcjonalnego 
          decorum.
          Poszukując kształtu domu, który we współczesny i racjonalny sposób sprostałby 
          potrzebom funkcji i przestrzeni, analizowaliśmy różne przykłady historycznego 
          modernizmu, których prostotę podziwialiśmy. Jak zwłaszcza zespół czterech 
          domów mieszkalnych jednorodzinnych projektu André Lurçat z lat 1929-32, 
          gdzie prosty rytm obłych klatek schodowych stał się powszechnie identyfikowalnym 
          akcentem i jako taki znalazł trwałe miejsce w historii sztuki.
          Wszelako najbardziej doniosłą spuścizną tradycji modernizmu nie są bynajmniej 
          rozwiązania formalne - zawsze szlachetne, proste, umiarkowane i poważne 
          - lecz budujące przekonanie, że prawdziwym bohaterem architektury, zwłaszcza 
          mieszkaniowej, nie jest twórca i samo dzieło, lecz człowiek i jego potrzeby. 
          
Rafał BARYCZ
          Paweł SARAMOWICZ
opublikowano w: Architektura&Biznes, nr 12/1998