TAK
WYGLĄDA REZYDENCJA
Janusz Michalczak
Okazałe rezydencje budzą zazwyczaj bardzo
duże zainteresowanie. Charakteryzujący się wyrafinowaną architektonicznie
formą budynek w podwarszawskim Konstancinie, znalazł się w centrum uwagi
z chwilą, gdy b. prezydent RP zajął się poszukiwaniem nowej siedziby dla
siebie i swej małżonki.
WObiekt w Konstancinie zaprojektowany został przez krakowskie Biuro Architektoniczne
Barycz i Saramowicz. - Naszym zadaniem było nadanie projektowanemu budynkowi
nowoczesnego, reprezentacyjnego charakteru, który łączyłby dwie podstawowe
funkcje -typowo mieszkalną, pozwalającą użytkownikom mieszkać wygodnie i
bezpiecznie w warunkach rozsądnie pojętego prestiżu, a jednocześnie -recepcyjno-pensjonatową,
co oznacza, że może również służyć do organizowania spotkań i konferencji
dla niewielkiego grona gości -objaśnia dr architekt Rafał Barycz. Współczesny znak w przestrzeni
Budynek ma nowoczesny i innowacyjny charakter. Jego architektura odróżnia
się od dominującego typu zabudowy Konstancina, która ukształtowała się w
latach międzywojennych. Krakowscy projektanci dokonali świadomego i stosownego
wyboru, uważając, że skoro w podwarszawskim kurorcie znajduje się wiele
wspaniałych budynków z początku XX wieku, to i obecnie nowo wznoszone budowle
powinny stanowić szczytowy wyraz możliwości twórczych współczesnej generacji,
która je wznosi. Powstał budynek o ściśle autorskim charakterze, lecz uwzględniający
zarazem specyfikę Konstancina oraz krajobrazu Mazowsza.
Zanim opiszę, w jaki sposób udało się architektom z Krakowa zrealizować
ten zamysł, kilka słów na temat planu rezydencji. Strefę pobytu dziennego
zlokalizowano w centralnej części budynku i nadano jej wysokość dwóch kondygnacji.
Przestrzeń podzielona została w niej umownie -obniżeniem podłogi w wydzielonych
miejscach, układem słupów lub przestrzennymi parawanami. Daje to użytkownikom
poczucie przestrzenności i "oddechu". Duże przeszklenia południowej
i nasłonecznionej strony budynku -zapewniają malowniczy widok na ogród.
-Zależało nam, by plan tego budynku był elastyczny i zapewniał możliwość
wariantowego użytkowania, stosownie do potrzeb -mówi dr Paweł Saramowicz.
Uniwersalne przeznaczenie willi widoczne jest w planie piętra, połączonego
z parterem reprezentacyjnymi schodami o linearnym wizerunku, które ma w
jednej części charakter prywatny, w drugiej zaś -pensjonatowy. Funkcję komunikacyjną
pełni na piętrze otwarta galeria, która okala z trzech stron znajdującą
się poniżej strefę dzienną. Alternatywną dla ogrodu strefę zieleni stanowi
pokryty roślinnością taras na piętrze. Piękne jest proste
Frontowa elewacja budynku, o rzeźbiarskim obliczu i wielkiej sile emocji,
jest uznawana za szczytowe osiągnięcie myśli architektonicznej polskiego
modernizmu. -Elewacje zewnętrzne budynku powstały z surowych płyt piaskowca,
szlifowanych szlifem wstępnym. Stonowany, beżowy kolor naturalnego kamienia
-pochłania światło i tworzy miękkie światłocienie, ale równocześnie subtelnie
podkreśla ascetyczną prostotę monolitycznej bryły budynku. Z kolorem piaskowca
harmonizuje drewniana stolarka okienna wykonana w mahoniu, natomiast kontrastują
z nim duże przeszklenia, zastosowane zwłaszcza w części budynku sąsiadującej
z ogrodem -mówi Paweł Saramowicz.
Projektując tę niezwykłą willę, architekci kierowali się zasadą: "nie
zawsze proste znaczy piękne, ale bez wyjątku to, co piękne -jest proste."
Rezydencja i jej naturalne otoczenie z założenia stanowić miały jednolitą,
uzupełniającą się nawzajem, całość. Aby ten duży budynek, otoczony pięknym
starym drzewostanem, którego powierzchnia użytkowa przekracza 700 km kw.,
nie dominował przesadnie w przestrzeni, jego najniższą kondygnację zagłębiono
częściowo w podłożu.
Bryła domu jest bardzo oszczędna w formie. Horyzontalne linie budowli nawiązują
do ukształtowania terenu. -Willa zapewnia mieszkańcom maksimum prywatności
-podkreślają architekci. Celowo od strony frontu oraz z boku, które sąsiadują
z dwiema ulicami, zaprojektowano wąskie szczelinowe okna typu fenětre en
longueur.
Ascetycznej w formie architekturze towarzyszy oszczędne, a miejscami wręcz
minimalistyczne wykończenie oraz wystrój wnętrz. -Zależało nam na ukształtowaniu
jednorodnej, stylowej przestrzeni. Uznaliśmy, że dla osiągnięcia takiego
efektu, wnętrza powinny mieć minimalistyczne oblicze -podkreśla Rafał Barycz.
Wyobraziliśmy sobie, że najlepiej sprawdzą się w nich klasyczne już wyroby
z dobrego domu meblowego, designu Miesa van der Rohe i Le Corbusiera. Wnętrza,
których charakter powinny tworzyć przede wszystkim określone kadry perspektywiczne
oraz smugi światła, wymagały czystej i spójnej aranżacji.
Janusz Michalczak
Zdjęcia: Bartosz Makowski
opublikowano w: Dziennik Polski, nr 27 (18 734)/ 2006, 1 luty 2006